Nothing but the truth (reż. Rod Lurie)
Z pAmIÄTnIkA nIeGrZeCzNeGo AnIoĹkA
Wow! Jeżeli lubicie dramaty rozgrywane na granicy polityki i mediów, w dodatku ukazujące machinę prawa w USA to nie możecie przegapić tego filmu.
Rod Lurie jakimś wielkim reżyserem nie jest. Co prawda The Contender był nominowany do Oskarów, a jego The Last Stand wspominam całkiem ciepło, ale to było dawno. Jego nowe dziełko to najlepsza rzecz jaka wyszła spod jego ręki, obraz walący prosto w głowę i serce. Pokazujący jak łatwo wpaść w pułapkę współczesnego systemu na czele którego stoją grube ryby, łącznie z prezydentem. Najlepszą cechą NBTT jest z pewnością obsada: Kate Beckinsale (rewelacyjna rola!), Alan Alda, Matt Dillon (jak zwykle solidny), Vera Farmiga (kolejna rewelacja), David Schwimmer (wreszcie nie cipkowaty) i absolutnie debeściacki Noah Wyle, który kradnie większość scen z jego udziałem.
Fabuła jest totalnie fikcyjna o czym zapewnia reżyser odpowiednim napisem na wstępie. Aczkolwiek realizm przedstawionych na ekranie wydarzeń poza kilkoma aspektami jest bardzo duży. Reporterka Rachel Armstrong zdobywa informację o tajnej agentce CIA - Erice van Doren. W kolejnym wydaniu gazety zamieszcza stosowny artykuł i rozpętuje burzę. Informacje bowiem zagrażają bezpieczeństwu państwa, a niekontrolowany przeciek listy agentów jest właściwie kwestią najbliższych dni. Rachel zostaje postawiona przed prokuraturą i zmuszona do ujawnienia źródła. Musi zdecydować czy działać w zgodzie z literą prawa, czy też iść drogą etyki dziennikarskiej, która gwarantuje anonimowość źródeł informacji.
Film kopie w ryj dość mocno. Dużo konfrontacji face-to-face. Dużo się dzieje, ale całość przebiega spokojnym rytmem. Beckinsale jest niesamowita, Farmiga też. Jest tu mnóstwo genialnych scen, który wymieniać nie będę, aby nie psuć niespodzianki. Tak czy siak jest to jeden z tych filmów, które się po prostu ogląda z zaciekawieniem. Lubię takie historie, w których pozornie błahy problem przekształca się w gówno, na którym tracą wszyscy. Taki jest właśnie NBTT.
Kopie dupę
Mina Dillona mówi wszystko
Zakończenie jest jednocześnie bardzo złe i bardzo dobre
8/10