Zagrożona przyroda
Z pAmIÄTnIkA nIeGrZeCzNeGo AnIoĹkA
Od Bałtyku po Tatry, największym skarbom przyrody grozi zagłada, jeśli zmiany klimatu będą postępować w obecnym tempie.Lasy na południu kraju nie wchłoną nadmiaru gazów cieplarnianych. Rośliny nie są w stanie rosnąć szybciej w atmosferze o zwiększonym stężeniu dwutlenku węgla, ponieważ nie zwiększy się ilość azotu. Nasze lasy zaatakują szkodniki z południa Europy. Groźny pasożyt kasztanowców, szrotówek kasztanowcowiaczek stał się prawdziwą plagą w Polsce. Pierwszy raz zaobserwowano go sześć lat temu. Entomolodzy sądzą, że rozprzestrzenił się z Macedonii lub Japonii. Na północ Europy przemieszcza się z prędkością ok. 100 km rocznie. Dawniej uważano, że motyle te żyją raczej w cieplejszych rejonach. Teraz obserwuje się je nawet w okolicach Moskwy.
Na ociepleniu skorzystają barczatka syberyjska czy żerdzianki azjatyckie. Dopiero teraz mają u nas szanse na rozwój. Nasz cieplejszy klimat jest dla nich rajem. Mogą wydać nowe pokolenie dwa razy szybciej niż na Syberii. Nie mają u nas naturalnych wrogów, szybko się mnożą i szybko rozprzestrzeniają, wypierając rodzime gatunki.
Brak śniegu popsuł statystykę łosi
Bezśnieżna, ciepła zima w tym roku pokrzyżowała plany pracownikom Biebrzańskiego Parku Narodowego. W pierwszym w tym roku spisie łosi, z braku śniegu nie można było policzyć ich tropów.
- Musieliśmy ograniczyć się do metody zwanej próbnym pędzeniem - przyznał Adam Chwaliński, specjalista ds. ochrony przyrody w BPN. Ze względu na zbyt lekką zimę nie udało się dotrzeć do wszystkich siedlisk łosia w parku. Zespoły wypędzające łosie z lasu (tzw. naganiacze) zbadały tylko część powierzchni parku. Naliczyli 680 zwierząt.
Nie uda się rozstrzygnąć trwającego od kilku lat dylematu, czy na terenie parku jest więcej jeleni czy łosi. Te dwa duże ssaki kopytne wzajemnie się nie tolerują.
Część naturalnych siedlisk łosia w BNP prawie przez całą zimę znajdowała się na terenach zalanych wodą, co uniemożliwiało dotarcie tam naganiaczy.
Podgrzany Bałtyk szkodzi rybom
Coraz cieplejsze wody Bałtyku, zawierające więcej dwutlenku węgla, mogą już nie być tak wydajnym łowiskiem, jak przed laty. Wzrost temperatury wody sprawia, że rybom trudniej znaleźć pokarm. Zmieniający się wskutek ocieplenia ekosystem morski będzie dawał mniej tych gatunków ryb, które dotąd łowiliśmy, zwłaszcza śledziowatych i dorsza.
Naukowcy już zwrócili uwagę na wpływ zmian klimatu na fitoplankton. To jednokomórkowe rośliny morskie, stanowiące podstawę morskich sieci pokarmowych. Dzięki słonecznemu światłu fitoplankton przetwarza dwutlenek węgla w materię organiczną, wbudowaną w swoją tkankę.
W skład fitoplanktonu wchodzą duże okrzemki. Są one pokarmem organizmów tworzących zooplankton (wolno unoszące się na wodzie, drobne organizmy zwierzęce, np. skorupiaki czy pierwotniaki), które z kolei stanowią pokarm dużych ryb.
Naukowcy zauważyli, że im cieplej, tym lepiej mają się mniejsze rośliny fitoplanktoniczne. Ogrzanie się wód morskich na dużą skalę zmieniłoby cały łańcuch pokarmowy. Gdyby bowiem okrzemki stały się rzadkością (wyparte przez drobniejsze od nich rośliny fitoplanktonu), ubyłoby równocześnie żywiących się nimi zwierząt.
Ustąpienie miejsca okrzemek na rzecz drobniejszych roślin planktonicznych może zmienić zależności pokarmowe w morzach, a to wywoła katastrofę w ekosystemie morskim. Obumarłe okrzemki opadają na dno morskie, zabierając tam ze sobą wbudowany w ich komórki, pochodzący z atmosfery węgiel. Jeśli się ociepli, a właśnie tak się dzieje, okrzemki zostaną wyparte przez inne rośliny planktoniczne, Bałtyk (ale też inne morza i oceany) będą mniej zdolne do pochłaniania dwutlenku węgla z atmosfery.
Dorsz zniknie z naszych talerzy już w ciągu najbliższych 15 lat. I nie tylko z tego powodu, że to najbardziej przełowiony gatunek na świecie. Ucierpi też wybrzeże Bałtyku. Na skutek podwyższania się poziomu morza w niebezpieczeństwie znajdzie się m.in. Gdańsk i Półwysep Helski.
Naukowcy obserwują także zmianę zasięgów występowania ptaków. Wiele gatunków naszych ptaków, które zimowały dotąd w Europie Zachodniej (Francja, Hiszpania) próbuje teraz spędzać zimy w zachodniej Polsce.
Simon Delany z holenderskiej organizacji Wetlands International uważa, że powodem spadku liczby ptaków wodnych jest kurczenie się powierzchni terenów podmokłych na skutek m.in. wzrostu temperatury, co powoduje m.in. ostrzejsze susze. Coraz mniej mamy bocianów, z których jesteśmy tacy dumni, siewek i trzewikodziobów. W Europie coraz mniej jest podgorzałek z rodziny kaczkowatych, które występują także - choć nielicznie - w Polsce.
Wymierają: kulczyk, czajka, makolągwa, szczygieł, sikora czarnogłówka, przepiórka, czapla siwa. To gatunki, którym grozi wyginięcie. W ciągu ostatnich 7 lat ich populacja zmniejszyła się średnio o ponad 1/3 - podał najnowszy raport z programu Monitoringu Pospolitych Ptaków Lęgowych (MPPL), wydany przez Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków. Powody są różne. Jednym z nich jest wzrost temperatury, nasilająca się erozja gleb, susza.
Wcześniej przyleciały bociany
Zgodnie z przekazami ludowymi bociany powinny przylecieć z ciepłych krajów 19 marca, o czym przypominają liczne przysłowia np. "Na Świętego Józefa bocianów pełna strzecha" czy też "Gdy bocian na święty Józef przybędzie, to śniegu już nie będzie".
Zdaniem przyrodników, łagodna zima jakiej doświadczamy w tym roku spowodowała, że bociany wróciły do Polski znacznie szybciej. W tym roku pierwsze ptaki zaobserwowano już 20 lutego w Lubuskiem. Przez kilka dni jeden bocian był widziany w Kłopocie już 20 lutego, czyli ponad miesiąc wcześniej. Jedną z par tych ptaków można było zaobserwować na gnieździe w Świerkocinie niedaleko Gorzowa. Inny bocian odwiedził wieś Kłopot. (jak wiemy w Kłopocie działa Muzeum Bociana Białego. Wieś ta znajduje się na terenie Krzesińskiego Parku Krajobrazowego w Dolinie Odry).
Przyrodnik z Krzesińskiego Parku Krajobrazowego Adam Sobolewski, mówi, że z uwagi na łagodną zimę bociany mogą się pojawiać na początku marca.
Rozgardiasz klimatyczny nie omija też świata roślin, które w zależności od terminu topnienia śniegów kwitną coraz wcześniej, owady zapylające kwiaty nie nadążają za tą zmianą, w rezultacie maleją szanse kwiatów na zapylenie, a owadów na znalezienie pożywienia.
Tegoroczna zima okazała się naj cieplejszą w ciągu ostatnich 300 lat.
W maju eksperci oenzetowskiego Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) przedstawią trzecią - najważniejszą - część swojego specjalnego raportu. Napiszą w nim, czy i w jaki sposób można powstrzymać globalne ocieplenie.
Gazeta Przyroda Polska, Nr 4 kwiecień 2008, Krystyna Frowicz