Turyści zamordowali w Tatrach rocznego niedźwiadka
Z pAmIÄTnIkA nIeGrZeCzNeGo AnIoĹkA
Dolinie Chochołowskiej sześciu turystów zamordowało małego, półtorarocznego misia. Informują o tym na łamach "Gazety Wyborczej" Bartłomiej Kuraś i Adam Wajrak (GW, str. 23 z dn. 23 października 2007 r.). Turyści spacerowali po Dolinie i ujrzawszy niedźwiadka poczęstowali go kanapkami, kiedy miś zaczął się zachowywać w sposób, którego nie przewidzieli, obrzucili go kamieniami i zagonili do potoku, w którym utonął (według innej wersji turyści najpierw zabili misia kamieniami, a następnie wrzucili go do potoku.) Poza informacją w Gazecie ukazało się wiele informacji w prasie lokalnej i na witrynach internetowych.W Internecie rozwinęła się dyskusja, w której internauci sprzeciwiają się przeciwstawianiu życia ludzkiego życiu zwierząt. Z licznych relacji wynika, że tu ta alternatywa nie miała miejsca: niedźwiadek nie atakował, zaatakowali turyści. Ale nawet... czy zostało dowiedzione, że każdy przedstawiciel rodzaju ludzkiego zasługuje, by bez względu na to, co czyni, nosiła go matka-ziemia? Żeby była jasność, nie namawiam do przywrócenia kary śmierci. Chcę się ograniczyć do tej, znanej nam, określonej sytuacji.
Turyści, jak się dowiadujemy przyjezdni z woj. warmińsko-mazurskiego, poszli na spacer Doliną Chochołowską, zobaczyli niedźwiedzia i postanowili go nakarmić. Przyjechali z rejonu dość nizinnego, więc pewnie nie wiedzą, jak zachować się w górach, poza tym zapewne nie umieją czytać, bo informacji, że nie należy karmić zwierząt w Tatrzańskim Parku Narodowym nie brakuje. W Internecie ktoś twierdzi, że za wypadek odpowiadają władze TPN. No cóż, władze TPN nie są w stanie upilnować każdego zwierzęcia w Parku, a tym bardziej 4 milionów turystów, którzy rokrocznie odwiedzają niewielkie polskie góry. Zresztą nie tylko turyści - chociaż oni przede wszystkim - zagrażają tatrzańskiej przyrodzie; za przyzwoleniem centralnych władz Tatry były już poligonem wojskowym, ćwiczyli tu bowiem żołnierze przed wyjazdem do Afganistanu; podobne działania nie służą raczej kształtowaniu wśród społeczeństwa szacunku dla przyrody.
Nie tylko "Przyroda Polska" od dawna postuluje, by ograniczyć napływ turystów do TPN, (zwanych często "turystyczną stonką", którzy bez stosownego ubrania, ekwipunku i wiedzy, jak zachowywać się w górach niszczą unikalne siedliska zwierząt i roślin). Tymczasem zarówno władze Zakopanego, jak i właściciele tzw. zaplecza turystycznego robią wszystko, by bazę turystyczną powiększyć i do Zakopanego, a zatem i do TPN przyciągnąć jak najwięcej ludzi pragnących powałęsać się po górach. Najlepszym chociaż według licznych opinii najgorszym przykładem jest rozbudowa kolejki na Kasprowy. Chodzi o pieniądze.
Czy jednak ten masowy pęd do chodzenia po górach bez odpowiedniego przygotowania per saldo nie kosztuje więcej niż wynoszą zyski z tej, nierzadko pseudoturystyki? Czy Tatry wytrzymają napór milionów odwiedzających, czy wytrzymają budowę i rozbudowę hoteli, restauracji, ośrodków rekreacyjnych? Wiadomo, że nie wytrzyma tego tatrzańska przyroda, nie wytrzymają zwierzęta, bo obszar, na którym dotychczas w miarę spokojnie żyły, kurczy się coraz bardziej. Właśnie zginął jeden z zaledwie 20 tatrzańskich niedźwiedzi. Zabicie niedźwiadka, zwłaszcza małego, poruszyło każdego miłośnika zwierząt i każdego, komu los polskiej przyrody leży na sercu, ale odzew jest tak olbrzymi również dlatego, że niedźwiedź w świadomości większości społeczeństwa ma tylko pozytywne konotacje. Od czasu, kiedy przy końcu XIX wieku pluszowy miś znalazł się we wszystkich dziecięcych pokojach, kiedy bohaterem najczęściej czytanej na świecie książeczki dla dzieci jest znany powszechnie Kubuś Puchatek, wizerunek niedźwiadka wszystkim kojarzy się bardzo sympatycznie. Natomiast ile mniejszych zwierząt na skutek bestialstwa pseudoturystów ginie prawie każdego dnia, tego dowiedzieć się nie sposób.
Ciągle nie pamiętamy, że Tatry są domem wielu unikalnych zwierząt, bogata jest też tatrzańska flora; to wszystko niebawem może przejść do historii. Górskie zwierzęta to przecież nie tylko duże niedźwiedzie, to również kozice i małe świstaki, to rzadkie gatunki owadów, gniazdujące tu ptaki, życie ich wszystkich jest w niebezpieczeństwie, bo aroganccy przedstawiciele Homo sapiens uważają, że mogą nie tylko ziemię czynić sobie posłuszną, ale wręcz ją w całości zawłaszczyć.
Wracając do biednego, nieżyjącego już misia. Trzeba mieć nadzieję, że sprawiedliwy sąd nie umorzy tym razem postępowania wobec tych, którzy go zabili, z powodu "niskiej szkodliwości czynu", jak to często czynią sądy w całej Polsce przy okazji sądzenia kłusowników, i śmierć misia przyczyni się do innego spojrzenia na męczarnie zwierząt we wnykach, sidłach, żelazach etc.
Dobrze by było też, żeby odpowiednie władze rozpatrzyły, jakie są możliwości ochrony tatrzańskiej przyrody przed dewastacją przez miliony nie zawsze odpowiedzialnych turystów. Każdy sposób, który temu służy, jest dobry. Skoro nie ma innych metod, może podniesienie ceny biletów do TPN, powiedzmy 10-krotnie, byłoby celowe? Z 4 mln. odwiedzających co roku Tatry zaledwie kilka proc. to osoby uprawiający turystykę kwalifikowaną, te osoby mogłyby mieć jakieś preferencje, pozostali przy barierze cenowej podczas pobytu w górach na szczyty właziliby nie codziennie, a powiedzmy dwukrotnie. I to już by było coś.
Gazeta Przyroda Polska, Nr 11 listopad 2007, Anna Grelewska
Ze swoje strony chciałem dodać, że to nie są, nie byli i nigdy nie będą turyści...