ďťż

(Artykuł) Chemia nastrojów

Z pAmIęTnIkA nIeGrZeCzNeGo AnIołkA

Chemia nastrojów

Rzekoma pigułka na nieśmiałość nie leczy z nieśmiałości

Po okrzykniętym pigułką szczęścia Prozacu i po Viagrze, która miała przemienić wszystkich mężczyzn w sypialnianych herosów, światowe media doniosły o pojawieniu się rzekomego antidotum na nieśmiałość. Seroxat nie uczyni jednak z szarej myszki królowej przyjęcia, a z kiepskiego mówcy oratora. Pomaga natomiast w leczeniu fobii społecznej, nowej choroby schyłku XX w.

KATARZYNA SUŁEK

Rzekoma pigułka na nieśmiałość nie ma nic wspólnego z ośmielaniem nieśmiałych. U zdrowego człowieka może wywołać co najwyżej uczucie senności, które nijak się ma do euforii i przebojowości, jaką obiecują doniesienia prasowe – dementują psychiatrzy, od kilku lat zapisujący Seroxat chorym na depresję i rozmaite dolegliwości lękowe. Raczej mało prawdopodobne, by nieśmiałość można było kiedykolwiek zwalczyć za pomocą leków. Bo i po co miałoby się to robić? Przecież nie jest ona chorobą, ale cechą charakteru, w dodatku czasem bardzo urokliwą.

Prawdopodobnie źródłem fali doniesień o zmierzchu ery nieśmiałości było opatrzne zrozumienie przez węszące za sensacją media terminu extreme shyness, używanego w psychiatrii do określania jednego z objawów choroby zwanej fobią społeczną. Jest ona poważnym, wymagającym leczenia zaburzeniem psychicznym. U cierpiących na tę chorobę dochodzi do silnych somatycznych i psychicznych objawów lęku przy okazji kontaktów z innymi osobami lub wystąpień publicznych. Chory gwałtownie się czerwieni, zaczyna się pocić, drżą mu ręce, sztywnieją mięśnie i zasycha w gardle, może pojawić się ból głowy, biegunka, a nawet palpitacje serca. Powodem dziwnego dla postronnych zachowania osoby cierpiącej na fobię społeczną nie są urojenia, ale paraliżujący strach przed negatywną oceną, a nawet poniżeniem.

Chory jest świadomy, że kaskada tych niezwykle krępujących objawów, nad którymi nie jest w stanie zapanować, spada na niego w pewnych okolicznościach, dlatego za wszelką cenę stara się ich unikać. – Może to dotyczyć określonej czynności, np. jedzenia w miejscu publicznym, spotkania z osobą płci przeciwnej lub rozmowy z przełożonym – tłumaczy prof. Janusz Rybakowski, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych AM w Poznaniu, autor pierwszej polskiej publikacji na temat fobii społecznej.

– W nasilonej postaci choroby lęk dotyczy wszelkich kontaktów społecznych poza kontaktami z najbliższą rodziną. Wówczas chory przeżywa gehennę za każdym razem, kiedy musi wyjść po zakupy, załatwić coś w urzędzie, wskazać drogę nieznajomemu. Niektórzy chorzy boją się nawet rozmawiać przez telefon i podróżować środkami komunikacji publicznej. Fobii społecznej przeważnie (w 2/3 przypadków) towarzyszą inne zaburzenia psychiczne, tj. depresja i rozmaite stany lękowe.

Fobię społeczną (ang. social phobia lub social anxiety disorder) opisano jako samodzielną jednostkę chorobową po raz pierwszy w latach 80., a w międzynarodowej klasyfikacji medycznej uwzględniono ją dopiero w 1992 r. (Polska przyjęła tę klasyfikację pięć lat później).

Zdaniem niektórych psychiatrów amerykańskich fobia społeczna jest jedną z ważnych chorób lat 90. Międzynarodowe badania epidemiologiczne pokazały, że cierpi na nią 2–5 proc. społeczeństwa, bez względu na narodowość. W 1994 r. pod auspicjami Światowego Towarzystwa Psychiatrycznego uruchomiono program edukacyjny mający na celu szerzenie wiedzy na temat tej choroby wśród psychiatrów i lekarzy pierwszego kontaktu.

– U zdecydowanej większości pacjentów objawy fobii społecznej ujawniają się w okresie dzieciństwa lub w wieku dorastania – mówi prof. Rybakowski. – Jednak w większości przypadków chorzy trafiają do specjalisty w wieku dorosłym, kiedy objawy są już poważnie nasilone. Wtedy naturalnie trudniej o wyleczenie. Dlatego na rozpoznawanie objawów fobii społecznej u swoich podopiecznych powinni być wyczuleni pedagodzy i psychologowie szkolni, a nawet nauczyciele.

Badania dowiodły, że osoby dotknięte fobią społeczną w porównaniu ze zdrowymi są gorzej wykształcone, osiągają niższe zarobki, mają większe trudności ze znalezieniem pracy i nawiązaniem przyjaźni, dlatego częściej pozostają samotne i miewają myśli samobójcze.

Pierwsze próby leczenia fobii społecznej, podejmowane w latach 80. w USA przy użyciu leków z grupy nieselektywnych inhibitorów monoaminooksydazy (MAO), były wprawdzie skuteczne, ale dość kłopotliwe dla chorych, ze względu na rygory dietetyczne. Ponadto ich zażywanie wiązało się z dużym ryzykiem wystąpienia poważnych objawów niepożądanych. Istotny przełom w leczeniu fobii społecznej nastąpił dopiero w latach 90. i był związany z pojawieniem się dwóch nowych grup leków: selektywnych inhibitorów MAO (np. Moclobemid) i selektywnych inhibitorów wychwytu zwrotnego serotoniny, w skrócie zwanych SSRI (m.in. Prozac i Seroxat).

– Przełom ów polegał na zaistnieniu możliwości bezpiecznego leczenia chorych z lekkimi zaburzeniami psychicznymi, których dotychczas w ogóle nie leczono albo ich leczenie powodowało poważne objawy niepożądane – tłumaczy prof. Rybakowski.

Pierwszym lekiem z tej grupy był Prozac, który rzeczywiście okazał się przełomem w leczeniu depresji. Jednak pierwszym lekiem z grupy SSRI, zarejestrowanym ze wskazaniem do leczenia fobii społecznej, jest Seroxat. W sierpniu br. w prestiżowym amerykańskim piśmie medycznym „JAMA” opublikowano wyniki badań nad skutecznością Seroxatu w leczeniu fobii społecznej. Poprawę zaobserwowano u 55 proc. chorych, którym przez 12 tygodni podawano ten lek.

Chociaż w przypadku fobii społecznej leczenie farmakologiczne daje najszybciej pożądane efekty, to jednak dopiero jego połączenie z odpowiednią formą psychoterapii pozwala je utrzymać. Najbardziej wskazana w tym przypadku jest terapia grupowa oparta na treningu kształtującym u chorego praktyczne umiejętności zachowania w konkretnych sytuacjach społecznych.

Wprawdzie na tle wiedzy na temat diagnozowania i leczenia fobii społecznej sprzed zaledwie kilku lat nowe leki wydają się rzeczywiście rewolucyjne, to jednak nawet one nie są wolne od działań ubocznych. Bóle głowy, nudności, a także możliwość wystąpienia zaburzeń funkcji seksualnych powodują, że pewien (wprawdzie niewielki – mniej niż 5 proc.) odsetek chorych rezygnuje z terapii Seroxatem.

Współpraca Dorota Czajkowska-Majewska

źródło: polityka(dot)onet(dot)pl
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Z pAmIęTnIkA nIeGrZeCzNeGo AnIołkA | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.