ďťż

Z pamiętnika zaliczaka: Kocmyrzów - Luborzyca

Z pAmIęTnIkA nIeGrZeCzNeGo AnIołkA

Tym razem w naszym cyklu przyszedł czas na gminę Kocmyrzów – Luborzyca. Gmina ta z pewnością nie może poszczycić się zbyt rozbudowaną siecią autobusową, zwłaszcza w porównaniu z poprzednio opisywanym Czernichowem, czy też swoim zachodnim sąsiadem – Zielonkami. Nie licząc wsi położonych wzdłuż drogi wojewódzkiej numer 776, jest to gmina typowo rolnicza. Z pewnością w obszarze obsługiwanym przez krakowską komunikację miejską nie znajdziemy innego terenu o tak wyraźnie rolniczym charakterze. Być może z uwagi na znaczną odległość od centrum miasta nie dotarł tu jeszcze zmasowany atak zabudowy podmiejskiej charakterystycznej dla obszarów podlegających procesom suburbanizacji.

Pierwsza linia MPK zawitała do Kocmyrzowa w 1983 roku. Była to linia 202, która połączyła stolicę gminy z Al. Przyjaźni. 10 lat później, w roku 1993 trasę linii przedłużono do Luborzycy, a w 2004 roku (wybrane kursy) – do położonych na dalekich północnych rubieżach gminy Łososkowic. Stara pętla w Kocmyrzowie istnieje do dziś, służąc jako parking dla klientów niewielkiego sklepu spożywczego. W 1986 roku do Zastowa dotarła linia 250, która początkowo kursowała z Dworca Wschodniego PKS. W 1990 roku komunikację uzyskała kolejna wieś w gminie – Czulice, za sprawą linii 251 z Pleszowa. Na kolejną zmianę mieszkańcy gminy czekali 10 lat, do roku 2000, kiedy to powstała linia 212 łącząca Al. Przyjaźni z Karniowem. W niedzielne poranki linia ta wykonuje 2 pary kursów wariantowych umożliwiających dojazd do kościoła parafialnego w Czulicach, a od kilku miesięcy trasa ta pokonywana jest również kilka razy w dni powszednie.Ostatnią jak na razie zmianą było wydłużenie trasy kończących do tej pory bieg w Luborzycy kursów linii 202 do Łuczyc, wraz ze zmianą numeru na 232, w 2007 roku. W późniejszym czasie pojawiały się jeszcze projekty uruchomienia zupełnie nowej linii do Goszczy oraz do Słomnik przez Polanowice, ale wydaje się, że plany te zostały na razie porzucone.

Trzy najważniejsze linie obsługujące teren omawianej gminy (202, 212, 232) pokrywają się na dość długim odcinku od granic miasta aż do centrum Kocmyrzowa. Kraków opuszczamy kierując się na północny wschód wspomnianą już drogą wojewódzką numer 776. Wyjeżdżając na szczyt wzgórza, po prawej stronie ujrzymy malowniczą panoramę nowohuckiego kombinatu. Jednak uwagę miłośników z pewnością przykuje biegnący równolegle do drogi niewysoki nasyp – jest to starotorze rozebranej w 2007 roku linii kolejowej do Kocmyrzowa, po której do początku lat 90-tych prowadzony był szczątkowy ruch towarowy, związany z istnieniem w tejże miejscowości punktu stycznego z siecią Jędrzejowskiej Kolei Dojazdowej. Obecnie niestety nie wypatrzymy już z okien autobusu zbyt wielu pozostałości, może z wyjątkiem zachowanych szyn w przejazdach drogowych. Nawet wprawnemu oku trudno będzie rozpoznać dawny budynek przystanku kolejowego w Prusach, który został wiele lat temu zaadaptowany na dom mieszkalny i mocno przebudowany. Tuż za nim na chwilę starotorze nas opuszcza, by po kilkuset metrach ponownie zbliżyć się do drogi i nie odstępować jej już na krok aż do samego Kocmyrzowa. My tymczasem mijamy kolejne monotonne miejscowości Sulechów i Dojazdów, zabudowane licznymi obiektami usługowymi zlokalizowanymi przy drodze. Tylko gdzieniegdzie w przerwach zabudowy odsłaniają się na krótko widoki na okoliczne wzgórza. Niepostrzeżenie wjeżdżamy do stolicy gminy, gdzie linia 212 odbija w prawo. Po chwili przekraczamy niewielki zadrzewiony przekop – pozostałość po linii kolejowej. Po kolejnych kilkudziesięciu metrach po lewej stronie zobaczymy stojący do dziś budynek dworcowy w Kocmyrzowie, który jednak stracił wiele ze swojego dawnego uroku. Zniknęła przede wszystkim przyległa do niego piękna metalowa wiata peronowa produkcji krakowskich Zakładów Zieleniewskiego z 1900 roku oraz umieszczona na niej tablica z nazwą stacji. Sam budynek obecnie raczej straszy swoim stanem i po wykwaterowaniu lokatorów najpewniej zostanie wkrótce wyburzony, jest to więc ostatni dzwonek, aby obejrzeć ten zabytek. Autobus tymczasem zjeżdża w dół dość ciasną serpentyną. Tu kończy się „podmiejska” część wsi i zaczyna się jednostajna zabudowa zagrodowa, wśród której zachowało się dość sporo starych, drewnianych chałup. Po pewnym czasie pokonujemy krótki odcinek przez pola i wjeżdżamy do Głębokiej, podobnej wioski, z tym że tu już starych domów nie znajdziemy. Kolejna wioska to już Karniów, gdzie jeszcze przed centrum miejscowości kończy się zasadnicza trasa linii. Dalej jadą wspomniane kursy wariantowe. Pokonujemy stromy podjazd, mijając po prawej stronie zbiorową mogiłę z okresu I wojny światowej, „udekorowaną” karykaturą orła i wśród podmokłych łąk docieramy do dawnego folwarku dworskiego Van Wollenów, doprowadzonego do ruiny przez działający tu po ostatniej wojnie PGR. Przy zabudowaniach PGRu do 2000 roku kończyła bieg linia 251 (obecnie przenumerowana w bezsensowny sposób na 252), obecnie obie linie spotykają na placyku przed pięknym drewnianym kościołem parafialnym z 16 wieku. Jeśli akurat jest otwarty, warto zajrzeć do środka, by rzucić okiem na niezwykle kolorowe wnętrze utrzymane w stylu barokowym. Jeśli przesiądziemy się tu na autobus linii 252, po przejechaniu niecałego kilometra znajdziemy się w granicach Krakowa, co nie oznacza wcale, że zmieni się krajobraz. To już jednak inna historia.

Wróćmy jednak do centrum Kocmyrzowa. Linie 202 i 232 skręcają z głównej drogi w lewo. Tu również znajduje się dość stromy zjazd, na końcu którego po rozsypującym się ze starości moście przekraczamy potok Baranówka. Chwilę potem dojeżdżamy do dawnej pętli w Luborzycy. Tu trasy obu linii rozdzielają się. Autobusy oznaczone numerem 232 zawracają, by po chwili skręcić w prawo na drogę powiatową prowadzącą w kierunku Słomnik i Michałowic. Przejeżdżamy przez nieciekawy przysiółek Kapkazy, mijamy po prawej stronie zalesione wzgórze i już jesteśmy w Łuczycach. Z lewej strony zbliża się do nas linia kolejowa do Warszawy biegnąca po wysokim nasypie, przez co po zmroku może nas nieco zaskoczyć widok pociągu wyglądającego, jakby unosił się nad ziemią. Z uwagi na brak pętli autobusy zawracają na kryterium ulicznym, a przystanek końcowy umiejscowiono przy dawnej stacji kolejowej, obecnie zdegradowanej do roli posterunku odgałęźnego, a wkrótce do zwykłego przystanku. Na stacji nie znajdziemy nic ciekawego, a w zaniedbanym modernistycznym budynku dworcowym może tylko wytrawni znawcy architektury dostrzegą coś interesującego.

Z pętli w Luborzycy autobusy linii 202 kierują się prosto na północ. Nad pętlą góruje położony na stromym wzgórzu gotycki obronny kościół z 15 wieku, w którego wnętrzu znajdziemy kilka bezcennych średniowiecznych zabytków. Jeśli przyjedziemy tu w sobotnie popołudnie, z pewnością trafimy na ślub, gdyż to miejsce cieszy się od lat szczególną popularnością wśród nowożeńców. Zostawiając w tyle kościół, mijamy cmentarz parafialny, gdzie ciekawostką jest grób brytyjskich lotników zestrzelonych tu podczas II wojny światowej. Następną miejscowością jest ulicówka – Wola Luborzycka, którą przecinamy w poprzek i wjeżdżamy do lasu, za którym zaczynają się Goszyce. Po prawej stronie, za domami w parku ukryte są 2 19-wieczne dworki z bogatą i ciekawą historią. Niestety, oba są obecnie mocno zaniedbane (należą do AGH), z autobusu być może uda nam się je wypatrzyć tylko w zimie. Za Goszycami zjeżdżamy w dolinę Goszczy, którą między stawami docieramy do Skrzeszowic, wsi znanej głównie ze strażackiej orkiestry dętej. Tuż za stawami mijamy po lewej stronie kolejny zabytkowy park z dworem Kleszczyńskich, pochodzącym z 1890 roku. Skręcamy w prawo i mijamy kolejne niemal identyczne domy z czerwonej cegły. Gdy zabudowa staje się luźniejsza, naszym oczom ukazuje się spory (jak na lokalne warunki) gmach stojący na totalnym odludziu. To szkoła w Łososkowicach, nie wiedzieć czemu zbudowana w tak dziwnym miejscu. W tym miejscu należy znów skręcić w prawo, lecz jeśli akurat trafimy na kierowcę obsługującego tą linię po raz pierwszy, z pewnością pojedziemy prosto, bo skrzyżowanie jest wyjątkowo niepozorne, a dróżka wąska. Zakładając jednak, że udało się nie zboczyć z kursu, po chwili znajdziemy się na pętli położonej przy remizie (tubylcy z dumą prezentują świetnie wyposażoną salę weselną wraz z zapleczem kuchennym) oraz kilku rozproszonych domostwach.

Na koniec kilka słów o taborze, na temat którego właściwie nie ma się co rozpisywać, gdyż są to w zasadzie wyłącznie Solarisy Urbino 12 oraz pojawiające się na pojedynczych kursach bieńczyckie Jelcze M081MB.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Z pAmIęTnIkA nIeGrZeCzNeGo AnIołkA | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.