ďťż

Małe RPG-Fantasy

Z pAmIęTnIkA nIeGrZeCzNeGo AnIołkA

U SAMYCH POCZĄTKÓW

Wśród wielu ludów świata istnieje ogromna liczba legend i podań ludowych dotyczących pradziejów, rozprawiających o o Wielkim Początku.

Wszystkie źródła przemawiają jednak za faktycznym Wielkim Początkiem, choć różnice w ich interpretacji są naprawdę ogromne.
Przeróżne istnieją natomiast same źróła. Do najbardziej popularnych, tych najbardziej rozpowszechnionych należą trzy.

Pierwsza z nich to pierwsze rozdziały "Kroniki Prapoczątku"

" Świat powstał z woli boga Akh-hara. Dobry i opiekuńczy Akh-har stworzył wielką kulę, którą nazwał światem. Umieścił ten świat w wielkiej opoce z brylatów i rozsypał gwiazdy.
Świat istniał, jednak to nie wystarczało. By nie czuć się samotnym w dziele Wielkiego Początku Akh-har stworzył dwoje dzieci, Hajrona i Ghamelę. Jako ojciec polecił im by uzupełnili świat, tak by jego dzieło stało się doskonałe.
Hajron stworzył rzeki, jeziora, morza i oceany, Ghamela zajęła się górami, ukształtowaniem terenu i wyspami, stworzyła również wulkany.
Toczyli ostrą rywalizację, Ghamela dała istnienie wszelkim trawom, drzewom i kwiatom, Hajron postanowił stworzyć powietrze, wiatr, deszcz i śnieg, ale widząc, że to mało postanowił uzupełnić tworząc zwierzęta. Akh-har był bardzo dumny ze swoich dzieci.
Chciał, by dziecinadal tworzyły i zmieniały jego dzieło w coraz doskonalsze.
<<Ojcze, zanosimy się z zamiarem stworzenia czegoś, co będzie mogło samo tworzyć, myśleć i budować>>. <<Czy nie dlatego was zrodziłem, byscie mnie uzupełniali w budowie?>> Odparli razem <<Dzieło zostanie dokończone, gdy nasze [wer. staroż.: twory] istoty będą kierowały się miłością i szlachetnością, gdyby nas obrazili nie niosąc sobie wzajem szacunku i miłości, albo naszymin nakazami gardzili - nie dosiądą do stołu naszego i nie będą w naszym Domu>>. <<Niech tak będzie>>.
Pierwszy od stołu wstał Hajron. Począł czynić człowieka z wody, lecz ten ciągle zamieniał się w kałuże wody {*tak wg. niektórych tłumaczeń powstało Jezioro Hajrona}
Druga od stołu zeszła Ghamela, poczęła tworzyć człowieka z piasku, jednak ten nieustannie zamieniał się w kupę piachu. <Pracujcie razem>> rzekł Akh-har. I pracowali razem.
Stworzyli więc razem dwoje ludzi z wody i piasku i ognia i dali im dusze. A potem stworzyli jeszcze dwóch i jeszcze dwóch i we wszystkim dali ogień i dzusze. A każda [para] była inna.
I wzniesli ich i rozmieścili na trzech różnych stronach świata. Każdemu rzekli: <<Powstaliście z miłości i miłości winniście służyć>> i rzekli jak mają czynić, by dostać się do Domu w Niebie."
Taki obraz przedstawia "Kronika Prapoczątku"
Według innego podania "Księgi Braci":

"I było ich dwóch i każdy był inny. A imiona ich, zatopione wirach czasu i niezmierzonej długości drogi jaką przebyli, pamiętają tylko oni. Przybyli na rumakach żelaznych i swiecących i zstąpili na słońce. Nie chcieli dalej jechać postanowili zostać i wybudować ziemię. Stworzywszy Ziemię pokłócili się, który z nich powinien pojechać, by opowiedzieć to Rodzinie. Stworzyli więc ludzi, dobrych i złych i obstawili wyniki. Ludziom kazali walczyć (...). "

Źródło to jest i było szeroko interpretowane przez rzesze teologów i pokolenia naukowców. Ze wzgledu na przesadną prostotę i fantastykę oraz liczne nieścisłości nie jest uwzględniane w bibliografiach i tekstach źródłowych, niemniej jest to świętość dla niemal szóstej części ludzkości.

"Khasora - początek"

"Była od początku energia i nie było początku, bo energia była zawsze a rozlewała się na strony wszelkie i było jej zawsze tyle samo. A Energia była Dobrem, w niej było ciepło i swiatło wszelkie. Z Energii tej wyłoniły się byty, które też były energią: Wiedza, Siła, Miłość i wszystkie też były dobre. A gdy byty znów się połączyły powstała Ziemia i Słońce oraz Gwiazdy. I powstało to co dobre".
"Khasora - początek" nie wyjaśnia w zasadzie genezy zła ani momentu powstania człowieka, należy zapewne przyjąć, że utworzył się z energii i poczatkowo był dobry. Jak było potem na podstawie Khasory dowieśc nie można. Prawdopodobnie istotą prawdziwej wiary były tzw. "Księgi Środka", zaginione przed wiekami...możliwe, że w nich tkwiła kwitesencjia nauki i mocy cywilizacji Khasorian... przed kilkoma stuleciami...

KARAIT

- Jakkolwiek nie powstał świat i ludzie, wiadomo, ze istnieją już bardzo dlugo.
Od czasów naszych Rodziców, aż do dzisiaj nauczyliśmy się bardzo wiele: budować domy, miasta, hodować zierzęta i uprawiać ziemię. - powiedział siwobrodny staruszek. Grupa słuchających młodych ludzi wyczekiwała w napięciu dalszej części opowieści. Usłyseli odgłosy zbliżających się kroków. Starzec uśmiechnął się, a jego oczy nabrały blasku, Ciągnął dalej:
- Dlatego tak ważne jest by kochać swoich rodziców, bo oni nas wszystkiego nauczyli i kochać tych Pierwszych Rodziców, którzy nas stworzyli i modły im składać, bo nauczyli naszych rodziców.
Drzwi wielkiej sali otworzyły się z łoskotem. Wszyscy patrzyli na stojącego w progu młodego oficera.
- Witaj starcze! Nie trzymam miecza! - rzekł i począł po woli kroczyć w stronę mównicy profesorskiej. Niespodziewanie zaczą: - Czegóż to nauczyli nas ci osławieni Rodzice? Jak wyrobić miecze, walczyć w siodle? Jak wycinać bliźnich swoich w imieniu wiary, z racji przyrodzonych?
Dziewczęta szeptały. Może wymawiały jego imię, może ród?
- Nie przesadzam Kochany Tamaku. Choć praojców mielliśmy tych samych, to różnie nas stworzyli i przeróżnych mieliśmy ojców ziemskich.
- Czyżbyś popadł znów w jakową lokalną herezję, tam daleko na służbie na prowincji? - Spytał starzec.
- Nie, nie zapominaj o Ahnitach, którzy coraz częściej wyprawiają się na nasze ziemie. Gdyby nie ich nikczemność i wrodzona nienawiść nie byłoby mnie dziś u ciebie.
- Nie kocha się z powodu tylko pomimo! Pamiętasz, że łem cię tego.
- Frazes. Uczyłeś... życie innym nauczycielem, pomimo powiadasz? Pomimo, że zeszłej jesieni rozpętali nam niemal domową wojnę przeciągając kilku możnych? Pomimo, iż teraz budują szeroki kanał, by zawrócić bieg naszej życiodajnej rzeki Redy... Wiemy jak będzie: wielka susza, puste koryto rzeki starej jak świat! Już teraz nasze statki nie mogą przewozić złota i innych cennych minerałów z kopalń na północy.
- Wszyscy znamy naszą sytuacjię - przerwał ze znudzony starzec. - Mów co cię sprowadza.
- Masz tu list - szepnął podając zawinięty zwój papieru.
- Pięknie opieczętowany - odwrócił się w stronę swoich studentów - Moi kochani na teraz już koniec, zapraszam wszystkich na pauzę - powiedział łagodnie. Przychodzisz na moje zajęcia i psujesz mi uczniów polityką, Zanaszu - wyrzucił mu , gdy ostatni ze studentów z trudem zamykali ciężkie mosiężne wrota sali wykładowej.
- To nie moja wina, jestem tu z rozkazu księcia Tels. Polityka Ahnitów i Dorfów sprzysięgła się przeciwko naszej ojczyźnie.
- Nie po raz pierwszy, i pewnie nie ostatni.
- Przynoszę ci wieści ze stolicy, królowa sprzedała swoje klejnoty zagranicznym kupcom w zamian za trzy transporty zboża dla stolicy. Wiesz, że zboże będzie pochodzić z Gwaith?
- I co?
- Ludzie ją niemal czczą, że zdołała się aż tak poświęcić.
- Bredzisz, klejnoty królowa posiadła tylko dzięki pracy swojego ludu i naszych mieszczan. - Złamał pieczęć, rozwinął zwój i przechadzał się wolno uważnie czytając. Zatrzymał się w pół kroku. i obrócił w stronę Zanasza. - Czy wiesz co tu jest napisane?
- Wiem.
- I mimo tego przyniosłeś mi to... i wręczyłeś?
- Dostałem rozkaz.
- Rozkaz? Ja w sumie też dostałem rozkaz, chociaż napisane jest zapraszamy, czyli to zaproszenie.
- Doskonale, zatem chodźmy!
- Nigdzie nie idę! Za kilka chwil mam następny wykład tym razem z historii literatury.
- Z całym szacunkiem, ale nie rozumiem.
- Jak możesz odmówić? Książe cię "zaprasza" - w jego słowa wdarła się gorycz, której nie potrafił w żaden sposób ukryć. Opanował się jednak i już z powagą kontynuował - edykt królewski pozwala mi odmówić, z racji tego, że po pierwsze jestem wykładowcą na uniwersytecie w Karait, a po drugie co wynika z pierwszego:rozkazywać mi mogą jedynie rektor i tylko w sprawach dydaktyczno-wychowawczych, król, we wszystkich niemal sprawach, i moja kochana żona, Judyta. Lokalny książe może mnie jedynie sądzić za przestępstwa pospolite, jak widzisz swoje prawa dobrze znam. I jeszcze jedno, Zanaszku, nie mów do mnie więcej Szanowny, bo tego nie lubię.
- Acha! Pięknie mi się wypłacasz za moją przyjaźń! Mam wrócić z niczym? Fatygować się przez pół kraju do stolicy po królewski nakaz?
- Tak!
- Jak możesz? - Zanasz udał urażonego.
- A jak ty możesz? Moje życie jest tutaj, w Karait, u boku żony w murach tej uczeli.
- Na starość stałeś się sentymentalny? Nie wierzę. Przysłali właśnie mni
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Z pAmIęTnIkA nIeGrZeCzNeGo AnIołkA | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.