Czy generał Rómmel był zdrajcą?
Z pAmIÄTnIkA nIeGrZeCzNeGo AnIoĹkA
Czy generał Rómmel był zdrajcą?Ostatnio w numerze „Wprost” z 5 października natrafiłem na artykuł Dariusza Baliszewskiego pt. „Honor jak kiełbasa” poświęcony osobie gen. Rómmla, dowódcy armii „Łódź” i późniejszego dowódcy armii „Warszawa”. Artykuł porusza kwestie związane z postawą gen. Rómmla w trakcie kampanii wrześniowej, jego nagłego odjazdu ze stanowiska dowodzenia armii „Łódź” 7 września 1939 do Warszawy, na konsultacje z marszałkiem Rydzem-Śmigłym, które w rzeczywistości równoznaczne było z pozostawieniem jej na pastwę losu, głównie jednak autor skupia się na kwestii domniemanej próby przejęcia przez gen. Rómmla władzy w Polsce, rzecz jasna w porozumieniu z okupantami, mniej więcej w takiej formie, jak tego później dokonał we Francji marszałek Petain. Rzecz w tym, że Rómmel chciał się dogadać z Sowietami, i to tuż po przekroczeniu przez wojska radzieckie granicy RP 17 września 1939 r. Rómmel próbował wtedy, jeszcze przed nadejściem depeszy Naczelnego Wodza przesłać oddziałom polskim znajdującym się nad wschodnią granicą dyrektywę, by nie stawiały oporu. Później taką samą dyrektywę wydał marszałek Rydz-Śmigły. Autor wskazuje jednak na uzurpowanie sobie już wówczas przez Rómmla władzy najwyższej. Tuż po rozpoczęciu agresji Rómmel miał odbyć konferencję z jednym z członków ambasady ZSRR w Warszawie i na podstawie jego oświadczeń wydać wspomniany rozkaz.
W swoich wywodach autor powołuje się na pracę prof. Jerzego Łojka o agresji radzieckiej z 17 września 1939 r.: Profesor Jerzy Łojek nie miał najmniejszych wątpliwości, że „Juliusz Rómmel dopuścił się ogromnego występku przeciwko swoim obowiązkom żołnierza i obywatela RP, zasługując na stanięcie przed sądem wojskowym i najsurowszy wymiar kary – do czego niestety nigdy nie doszło”. Sam gen. Rómmel, który nigdy nie ukrywał, że w sowieckim „nożu w plecy” nie widział aktu wrogiego, stwierdził: „Raczej widzę w nim zamaskowany manewr przyszłego sprzymierzeńca, który swoim wystąpieniem chce ubezpieczyć przed Niemcami duże połacie naszego kraju”.
Inna zagadka, która tkwi w pamiętnikach Rómmla dotyczy wzmianki o rozmowie ze spotkanym tuż po agresji sowieckiej pracownikiem ambasady ZSRR, który miał mu powiedzieć, jeszcze przed przekroczeniem przez Rydza-Śmigłego granicy rumuńskiej, że ten nie jest już wodzem naczelnym i że jest nim gen. Sikorski. Ten ostatni stanie na czele rządu i wojska polskiego, ale dopiero 30 września 1939 r. Skąd Sowieci już wówczas wiedzieli, że akurat Sikorski obejmie to stanowisko?
Tymczasem w Warszawie na posiedzeniu „czynników dowódczych” w sztabie armii Rómmla dojść miało do ostrych spięć między wyższych częścią oficerów, w której brał także udział prezydent Starzyński. Przeciwstawić się mieli oni powołaniu nowego rządu z gen. Rómmlem jako premierem i ostatecznie utworzono ciało o nieokreślonych kompetencjach i zadaniach o nazwie Komitet Obywatelski. We wspomnianej dyskusji pojawiła się niewątpliwie niebędąca wówczas dla tamtych ludzi beznamiętną kwestia honoru. Na stwierdzenie pułkownika Arciszewskiego, że nie sposób bić się z dwoma wrogami i że trzeba bić się z jednym drugiego uznając za sprzymierzeńca, a honor nakazuje, że powinni się bić z Niemcami, pułkownik Lipiński miał odpowiedzieć w stylu polskich bohaterów, że „Honor to nie kiełbasa, nie jest podzielny, honor jest tylko jeden”. Tak przynajmniej pisze w swoim pamiętniku. Stąd właśnie tytuł artykułu we „Wprost”.
Przyznam, że jak czytałem „Armię Łódź” Wróblewskiego również zastanawiało mnie, wracając jeszcze do wcześniejszego okresu, że jednocześnie ocenia on bardzo ostro dowódców dywizji z armii „Łódź”, którzy opuścili w trakcie walk swoje jednostki, jak np. dowódcę 2 DP płk. Dojana-Surówkę, czy gen. Dindorffa-Ankowicza, a odnośnie gen. Rómmla, który zachował się w bardzo podobnie, bo też opuścił swój sztab zostawiając tak naprawdę całą armię bez dowództwa, znaleźć można tylko słowa krytyki odnośnie tego, że fatalnie przemieszczał dowództwo, poza tym, chociaż autor faktów stara się (jak sądzę) nie przemilczać krytyka jest bardzo delikatna, wyważona.
Co o tym sądzicie? Jak ocenić można postawę gen. Rómmla zarówno jako dowódcy armii „Łódź”, jak i później, gdy pełnił już funkcję dowódcy armii „Warszawa”?