X
ďťż

Ruppert Rohan hitlerowski fanatyk.

Z pAmIęTnIkA nIeGrZeCzNeGo AnIołkA

Poniżej zamieściłem jeden z fragmentów książki p. H. Woźniaka pt. "Radziechowy - monografia wsi".

Jest to krótka opowieść o "wyczynach" fanatycznego zbrodniarza hitlerowskiego jakim był "bohater" tego tematu, nazista Ruppert Rohan.

Autorem poniższego artykułu jest p. Władysław Pieronek który dość szczegółowo opisał w nim zamach na w/w Rohana.
Poniższy artykuł pozwoliłem sobie skopiować dlatego, że jak uczy nas doświadczenie, Internet ma to do siebie, iż często lubi gubić swoje strony stanowiące niejednokrotnie podstawowe źródła na które powołujemy się w naszych dyskusjach.

A oto smutna i przerażająca opowieść o bandycie któremu chyba niestety udało się umknąć sprawiedliwości ludowej.

Ruppert Rohan – komendant posterunku policji niemieckiej – najprzód w Lipowej, a następnie w Radziechowach. Kat miejscowej ludności – fanatyczny hitlerowiec i sadysta. Wsławił się okrucieństwem w przeprowadzaniu śledztwa w Lipowej, po wykryciu broni w grudniu i styczniu 1939/40. Podobnie okrutne postępowania w stosunku do aresztantów, cechowały go w całym okresie służby. Zwyczajem powszechnie stosowanym było przykuwanie do ściany na noc, a często i w dzień zatrzymywanych Polaków w tymczasowym areszcie posterunku. Osobiście zamordował kilku niewinnych ludzi z rejonu swojego posterunku Radziechowy – Wieprz, nie mówiąc o tych, których po aresztowaniu przekazał sądowi policyjnemu lub Gestapo.
Nic więc dziwnego, że cała miejscowa polska ludność, pragnęła wymierzenia sprawiedliwości. Dowódcy miejscowej placówki AK od dłuższego czasu przemyśliwali nad sposobem uśmiercenia go. Próby wykonania wyroku nie dochodziły do skutku z różnych przyczyn. Najbardziej powstrzymywała ich obawa przed pacyfikacją ludności.
Nadeszła wiosna 1945 r. – ostatnie dni marca Armia Radziecka na przedpolach Żywca, zaledwie o kilka kilometrów od Radziechów. Osadnicy i wszyscy Niemcy cywile już w lutym się ewakuowali. Władzę przejęła administracja wojskowa, a cała uwaga skupiała się na utrzymaniu zaplecza frontowego w spokoju i budowie kolejnych umocnień obronnych: rowów strzeleckich, dołów przeciwczołgowych, schronów ziemnych. Do tych prac zaangażowano przymusowo prawie całą dorosłą ludność – głównie mężczyzn.
Bezpośrednia bliskość frontu wymusiła zmianę postępowania miejscowej policji. Rohan w dalszym ciągu pełnił służbę, uzupełniając żandarmerię wojskową. Wraz z rodziną i pozostałymi funkcjonariuszami mieszkają na posterunku. Ich głównym zadaniem jest pilnowanie by wszyscy zobowiązani do pracy punktualnie udawali się do pracy na wyznaczone stanowiska budowy linii obronnych.
Codziennie o godz. 7 –ej wyrusza na objazd terenu. W dalszym ciągu jest postrachem mieszkańców. Powraca przed zmierzchem, a cała załoga wraz z rodzinami zamyka się w budynku.
Miejscowi członkowie konspiracyjnej placówki AK nie mogą pogodzić się z myślą, że ich największy prześladowca może wkrótce ujść bezkarnie. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że to już ostatnie dni władztwa niemieckiego. Wycofano już artylerię i pomocniczy sprzęt wojskowy. Dowództwo placówki postanawia dokonać zamachu. Zadania tego podejmują się trzej młodzi chłopcy, mieszkańcy sąsiadującego z posterunkiem osiedla. Opracowują plan akcji i niezwłocznie przystępują do jego realizacji. Wydobywają ze schowków broń – mają tylko pistolety i jeden granat. To ich chrzest bojowy, nigdy dotychczas nie uczestniczyli w żadnej akcji z bronią w ręku. Wykonywali różne zadania w konspiracji, pomagali partyzantom, zbierali i przekazywali informacje, rozkazy, dostarczali żywność. Ale w żadnej „robocie” bezpośredniego udziału nie brali. Podejmują jednak ryzyko.
Aleksander Michalski, Stefan Mika i Tadeusz Karasiński; jeden szewc i dwaj synowie rolników. Późnym wieczorem Michalski i Mika lokują się w stodole znajdującej się vis a vis przez drogę posterunku, skąd doskonale widać bramę wejściową i fronton budynku. Według rozeznania sytuacji, tylko w tym miejscu zamach mógł się udać. Chodziło także o to, żeby nie trafić towarzyszącego mu policjanta Ślązaka, który czasami okazywał przyjazne gesty Polakom i nieraz ostrzegał o mających nastąpić represjach. Trzeci z zamachowców miał stanowić ubezpieczenie. Stodoła zbudowana była z grubych okrąglaków. Poprzez obszerne szczeliny między belkami, mieli ostrzelać komendanta i natychmiast się wycofać. Gdyby zaistniała potrzeba, rzucić granat.
Tymczasem w nocy zaistniały nieoczekiwane wydarzenia. Zjechały tabory konne. Ustawiły się na poboczach drogi, przed posterunkiem i obok stodoły. Powstało nowe niebezpieczeństwo – powożący żołnierze byli przecież uzbrojeni. Wzrasta zdenerwowanie i strach. W podwórzu kręcą się Niemcy- poją konie, zadają paszę. Po pewnym czasie uspokaja się. Żołnierze ulokowali się w sąsiednim domu, pozostał tylko wartownik strzegący 6 wozów. Zalega stresująca cisza, od czasu do czasu przerywana odgłosami z bliskiego frontu. Co robić? Przełożyć wykonanie rozkazu na następny dzień czy próbować szczęścia. Wyjście ze stodoły też ryzykowne, wartownik ma broń i może spowodować alarm. Trzeba przeczekać w stodole.
Nastaje świt. Na drodze pojawiają się przechodnie. Większość zdąża do kopania okopów, niektórzy do kościoła, jest Wielka Sobota drugiego kwietnia. W porannym brzasku widać szereg wozów zasłaniających budynek posterunku i jego otoczenie. Wozy posiadają wysokie brezentowe zadaszenia. Jest jednak kilkumetrowa przerwa w szeregu ustawionych taborów. Może się uda, trzeba próbować. Odkładając na dzień następny może być za późno. Tabory przyjechały od strony frontu. To zaś może oznaczać, że wojsko się wycofuje, a z nim komendant. Michalski ma z Rohanem osobiste porachunki. Usiłował go aresztować i zmusił do ukrywania się.
Nie! Tych wszystkich zbrodni nie można mu darować. Czekają w napięciu. Dochodzi godzina siódma. Komendant jest punktualny. Słychać otwieranie drzwi. Postawiony wóz skutecznie zasłania widoczność. Idzie. Pod wozami widać migające nogi. Ale czy na pewno on? W przerwie pomiędzy wozami miga jego sylwetka. Zamachowcy oddają kilka strzałów. Niemiec pada. Podnieceni pomyślnym wykonaniem zadania, szybko wybiegają ze stodoły i uciekają w kierunku lasu. Jeden z nich zasłabł w wyniku doznanych emocji, drugi bierze go na plecy i kontynuuje ucieczkę. Znajdujący się w pobliżuVolksschturmmiści i nadzorujący budowę okopów żołnierze organizacji TODT nie reagują. Z ich strony nie padł żaden strzał. To już nie ci Niemcy z pierwszych lat wojny, strzelający z lubością do uciekających, zwłaszcza, gdy nie groziło niebezpieczeństwo. Ucieczka się udała. W czasie akcji zgubił się gdzieś jedyny granat.
Wkrótce nastąpiło rozczarowanie. Rohan żyje, został tylko ranny w nogi. Przed zabraniem go przez sanitariuszy wydaje swoim podwładnym rozkaz: „Cały przysiółek z domów, z którego padły strzały spalić, mieszkańców rozstrzelać. Tam mieszkają rodziny bandytów. Tego dokonał Aleks” Na szczęście dla mieszkańców, władzę w tym czasie sprawował dowódca odcinka frontu - oficer Wehrmachtu.
W następnym dniu, czyli w Wielką Niedzielę, w czasie mszy wojsko otoczyło kościół. Wszystkich wychodzących po mszy mężczyzn zatrzymano, grożąc dziesiątkowaniem w odwecie za zamach. W obronie wystąpił ks. Kaczmarczyk proboszcz parafii Radziechowy i polski sołtys Stefan Słapa. Ks. Kaczmarczyk władał biegle językiem niemieckim, co znakomicie ułatwiło porozumienie się z oficerem. Obronę zatrzymanych mieszkańców uzasadniał tym, że zamachu dokonali partyzanci rosyjscy, a on ręczy za swoich parafian. Miały temu służyć zeznania przebywających w pobliżu ludzi, podobno nawet jednego żołnierza niemieckiego, jakoby widzieli pepesze na plecach uciekających partyzantów.
Dowódca przyjął tę wersję, jakkolwiek prawdopodobnie sam w nią nie wierzył. Wszystkie okoliczności i sam przebieg zamachu przeczyły temu. Po prostu, chyba nie chciał już mnożyć więcej zbrodni. Wstrzymał egzekucję. Aresztantów kazał pod konwojem odprowadzić do Milówki jako zakładników, mających zabezpieczyć przed powtórzeniem się podobnych wypadków. Domy i zabudowania znajdujące się w pobliżu miejsca zamachu, łącznie 6 zagród spalono.
W następnym dniu wszyscy zakładnicy powrócili cali i zdrowi. Konwojujący ich żołnierze niemieccy nie reagowali na ucieczki, a w nocy zniknęli. Jednostkom broniącym tego odcinka frontu groziło okrążenie przez wojska radzieckie, więc wycofały się pospiesznie. Jedyną drogą odwrotu był kierunek na Zwardoń. Ten sam tylko w odwrotną stronę, z której przybyli jako zwycięzcy w 1939 roku. Mieszkający w pobliżu Polacy mieli satysfakcję oglądania przedstawicieli „narodu panów”, uciekających w strachu i panice w opłakanym stanie.
Na następny dzień 5 kwietnia wkroczyły oddziały Armii Czerwonej.

Autor: Władysław Pieronek

Mnie znane są jeszcze inne przerażające czyny tego pospolitego bandyty, ale o tym być może jeszcze będzie okazja porozmawiać.

P.S.

Jeśli znani wam są podobni zbrodniarze i ich życiorysy, to piszcie o nich w tym dziale.
Warto jest przypomnieć tych hitlerowskich bandytów po których czas i ludzie pozacierali ślady, co pozostało dla nich całkowicie niezasłużoną nagrodą.

A to jest link do strony z powyższym artykułem;

http://www.radziechowy-wieprz.pl/szczegoly.php?287

Pozdrawiam wszystkich użytkowników naszego forum.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • drakonia.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 Z pAmIęTnIkA nIeGrZeCzNeGo AnIołkA | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.

    Drogi uzytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczac Ci coraz lepsze uslugi. By moc to robic prosimy, abys wyrazil zgode na dopasowanie tresci marketingowych do Twoich zachowan w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czesciowo finansowac rozwoj swiadczonych uslug.

    Pamietaj, ze dbamy o Twoja prywatnosc. Nie zwiekszamy zakresu naszych uprawnien bez Twojej zgody. Zadbamy rowniez o bezpieczenstwo Twoich danych. Wyrazona zgode mozesz cofnac w kazdej chwili.

     Tak, zgadzam sie na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu dopasowania tresci do moich potrzeb. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

     Tak, zgadzam sie na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu personalizowania wyswietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych tresci marketingowych. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

    Wyrazenie powyzszych zgod jest dobrowolne i mozesz je w dowolnym momencie wycofac poprzez opcje: "Twoje zgody", dostepnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniecie "cookies" w swojej przegladarce dla powyzej strony, z tym, ze wycofanie zgody nie bedzie mialo wplywu na zgodnosc z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.