Dom(F.Peretti, T.Dekker)
Z pAmIÄTnIkA nIeGrZeCzNeGo AnIoĹkA
Uwaga, w tym temacie będzie las spoilerów-chcesz stracić wątpliwą przyjemność czytania-proszę bardzo
Zacznę od tego, ze opisy były zachęcające: Gdzieś na bezdrożach Alabamy psuje się samochód wiozący skłócone małżeństwo. Zmuszeni są przenocować w pewnym ponurym domie. Spotykają tam inne małżeństwo i zdrowo szajbniętych gospodarzy(motyw niemal żywcem zerżnięty Teksańskiej Masakry). Wkrótce pojawia się seryjny morderca Blaszak(!) który wciąga ich w swą chorą grę...
"Droga ucieczki jest w tobie..."
...A wolność jest w nas
Jednak ta książka przykuła moja uwagę z innego powodu. Zadupia Alabamy zagrać miały okolice Łodzi. Właśnie to mając na uwadze sięgnąłem po ten zbiór.
Pierwsze strony czyta się z zaciekawieniem, napięcie rośnie, morderca dyktuje swoje zasady, i...dupa. W chwili gdy morderca mówi, ze wystarczy mu jedna ofiara, wytypowana przez resztę można było się spodziewać emocjonalnego tsunami. I wtedy Jack(główny gieroj w tej lekturze) oświadcza, że to on idzie się poświęcić; w tej scenie już wiedziałem jak powinien wyglądać nasz heros- kwadratowa szczęka, bary futbolisty i spojrzenie równie tępe co u niedouczengo ciecia. Niestety, nasz hero nie ginie; ba, na razie nikt nie ginie. Z bliżej niesprecyzowanych powodów 2 pary rozdzielają się, a demoniczne siły rządzące domem, tyleż mroczne co groteskowe postanawiają zniszczyć psychikę ofiar. Zamiast jednak mrożącego w żyłach thrillera psychologicznego otrzymujemy jego parodię: wspomniany papierowy bohater Jack, jego żoneczka Stephanie, która po śmierci córeczki przeobraziła się w emo, Randy, który ni z dupy ni z pietruchy zostaje ogłoszony głównym wrogiem, którego trzeba zabić, bo...nie polubili się z Jackiem(i żadnej głębi nie ma- Jack ma rację, a wszyscy którzy go nie lubią to psychopaci do odstrzału).
Jedyną ciekawą z tego tercetu jest Russel, tajemnicza i pyskata przyjaciółka Randy'ego.
Z nią wiąże się kapitalna scena, w której DOM przypomina o molestwaniu jej skromnej osóbki w młodości. Od tego momentu czułem, że twórcy próbują odzyskać nasze zaufanie; zaraz potem odkrywamy, że Randy...musiał przebywać w dwóch miejscach równocześnie. Po plecach znów przebiega dreszcz. Włos się na głowię jeży... i wtedy pada wytłumaczenie- drugi Randy to klon stworzony przez demonicznego blaszaka .Jednak to jeszcze nic. Jeśli wierzyć autorom, wystarczy zejść do piwnicy, by zobaczyć piekło. A piekło jest gorące i wypełnione tłumem klonów, które zdają się być zbudowane z łatwopalnego gazu. WHAT'S THE FUCK?! Toż to kuriozum godne PG-13: strzel we wroga, a zamiast posoki ujrzysz CGI dymek.
Ale i tak najlepsze jest na koniec. Stephanie z Jackiem spotykają piękną dziewczynkę- mała mówi, ze to ona jest gotowa dać się zabić Barsidiousowi White'owi. Gdy już dochodzi do morderstwa-całe domostwo wypełnia niebiański blask. Bam! Zło pokonane.
Tagline kłamie. Autorzy zdają się mówić do nas: "Nie musicie się polepszać. Nie musicie szukać wyjścia. Jeśli jesteście słuszną amerykańską parą, to anioł/Zbawiciel wybawi was z najgorszych kłopotów. Jeśli nie jesteście słuszną Amerykańską parą, no cóż- Macie przejebane. Sorry"
***
Jestem laikiem. W całym swoim życiu nie miałem styczności z horrorem literackim(ale to się naprawi-wybieram się po Zew Cthulhu ), i może gdybym czytał to dziełko w nocy, efekt byłby lepszy. Ale nie jest. Do szumnie reklamowanego "Domu" nie zachęcam. 3.5/10[/i]
PS Film o którym wspomniałem na początku jest trudno zdobyć- a biorąc pod uwagę masakrujące recenzję wątpię czy warto jest podjąć trud.