Robert Mateja - czyli jak skakać nie należy!...
Z pAmIÄTnIkA nIeGrZeCzNeGo AnIoĹkA
Pozwoliłem sobie napisać ten temat w tym dziale, bo prawdę mówiąc nie wiem za bardzo (pomimo upływu tylu lat) - jaką właściwie dyscyplinę sportu uprawia Robert Mateja?....Prawdą jest natomiast że chyba jeszcze żaden sportowiec w mojej historii kibica nie kosztował mnie tyle zdrowia, co ów rzeczony powyżej.
Tak dużo mówi się u nas o tzw. "Małyszomanii" która jest pewną formą zabawy sportowej, czy pewnego rodzaju sportowej mody ...
A czy ktoś odczuł kiedyś na własnej skórze uciążliwość choroby zwanej "Matejomanią"? .....jeśli nie, to pozwolę ją sobie nieco przybliżyć.
Otóż nieodłącznymi symptomami tegoż schorzenia są zazwyczaj:
- niekontrolowany wytrzeszcz oczu
- krwawe wybroczyny na ustach
- piany w kącikach ust
- niecenzuralny a nawet wulgarny bełkot wydobywający się z zaciśniętych ust "chorego"......
Właściwie jedynym sprawdzonym dotychczas sposobem pozwalającym nieco ulżyć cierpiącemu na "Matejomanię" jest:
- natychmiastowe wyniesienie go z pokoju w którym znajduje się telewizor (a wynosimy z powodu chwilowego paraliżu chorego spowodowanego zwykłą wściekłością na której zresztą cała ta choroba się opiera)...
- lub wyłączenie tegoż telewizora również w trybie natychmiastowym ( w niektórych przypadkach wskazane jest nawet podanie środków uspakajających)....
Ja śledząc tą niezwykłą "karierę sportową" Roberta Matei odkryłem po latach jedną wspólną cechę jaka nas "łączy".
Cechą tą która jest zapewne swoistą odmianą powyżej opisanego schorzenia są niemal notoryczne utraty przytomności jakich wraz z R. Mateją doznajemy (znaczy ja i on).
Różnica w powyższych "naszych doznaniach" jest taka, że ja tracę przytomność niemal po każdym "występie" naszego "mistrza"....on zaś odwrotnie - niemal przed każdym występem!.
Zwróćcie uwagę na to że, nasz "dzielny" Robert już chyba z "zasady" nigdy nie wie co się z nim działo podczas jego "lotu"....
Jego wywiady przypominają jeden wielki replay w którym można usłyszeć przeważnie:
- no coś mi ten skok nie wyszedł - nie wiem czemu? - nie wiem co jest przyczyną? - muszę się nad tym zastanowić.........i tak od wielu, wielu lat......
Jak pewnie pamiętacie, jeszcze do niedawna mieliśmy w naszej kadrze skoczków narciarskich dwa takie "talenty" - jednym był niejaki Skupień, a drugim ten niestety nadal "niezłomny" Mateja.
Patrząc na "wyczyny" obu powyższych miałem niejednokrotnie wrażenie że ci "tytani" są dla siebie jakąś bliską rodziną, a to dlatego że style skakania i "osiągnięcia" mieli niemal identyczne.
Na nasze szczęście jeden z nich, niejaki Skupień powiesił był wreszcie niedawno swoje narty na kołek i uwolnił nas od swojego "talentu"...za to na nasze (a moje z pewnością) nieszczęście pozostał niejaki R. Mateja który swoimi "występami" na skoczniach świata dobija mnie do dziś.
Trzeba by było w tym miejscu zadać pytanie kibicom tej dyscypliny sportu.:
- kiedy waszym zdaniem odejdzie wreszcie z naszej kardy skoczków narciarskich Robert Mateja?....
Ale to pytanie jest u podstaw retoryczne, gdyż tego pewnie i sam Robert nie wie....tak więc załóżmy moi Drodzy że pytania tego nie było....
A dlaczego nie zadaję tego pytania?....
A no dlatego że nie dalej jak wczoraj nasz "orzeł" Mateja powiedział w kolejnym swoim jakże "cennym" dla mnie wywiadzie (który to "wywiad" jeszcze raz udało mi się przeżyć) że:
Uwaga cytuję Roberta M.:
"Moim najważniejszym celem jest skakać jak najdalej!" ........
Kiedy ponownie doszedłem do siebie i zacząłem analizować to co ten człek powiedział, odkryłem tylko jedną, ale jakże znacząca rzecz - Mateja nie wyrwał od początku tego roku ani jednej kartki z kalendarza!!!. :
Ludzie!!! - toż przecież tegoroczny sezon narciarski się kończy! - podobnie kończy się tegoroczny Puchar Świata w skokach narciarskich!!! - Mistrzostwa Świata w lotach narciarskich już się skończyły!!!.....a "nasz" Mateja właśnie podjął tą jakże trudną decyzję i wyznaczył sobie ten jakże "trudny cel"............................będzie skakał!!! (podobno nawet daleko).....
Dalsze komentarze to już wam zostawiam (jeśli takowych zechcecie w ogóle udzielić w tym jakże smutnym temacie).
Na koniec chciałbym Was prosić tylko o jedno:
Moi kochani, drodzy i rozsądni kibice...nie jedźcie do Planicy, zaklinam Was!!!...tam będzie niejaki R. Mateja!...a więc chodzi tu tym samym o Wasze bezpieczeństwo i zdrowie!!!.
Zachodzi bowiem to niebezpieczeństwo, że ów "lot" Matei w powyższej Planicy może tym razem zakończyć się na trybunach...a wtedy wolę nie myśleć......
Najgorszym w tym ewentualnym wszystkim będzie to, że on jak zwykle nie będzie wiedział jak to się stało? ....dlaczego tak się stało? .....czemu znów mu jak zwykle nie wyszło?...
A przecież rzecz jest tak prosta jak "talent" tego "mistrza" - "jak można wiedzieć cokolwiek stojąc pod skocznią?...skoro już na skoczni straciło się przytomność!....
Co jeszcze?....no może pozwolę sobie na jednorazowy okrzyk rozpaczy:
"Robercie Matejo!!!! - zaskocz nas wreszcie!!!".
P.S.
Jeszcze nigdy w żadnym swoim poście nie byłem zmuszony do zastosowania tylu cudzysłowów w tylu wyrazach - a jednak nie miałem innego wyjścia gdyż "talent" Matei mi na to nie pozwolił.