Oznaki jesieni
Z pAmIęTnIkA nIeGrZeCzNeGo AnIołkA
Wschodni niebosk³on rozja¶nia³ blask jutrzenki, gdy znalaz³em siê nad brzegiem starorzecza Dunajca Otoczonego wielohektarowymi zaro¶lami wierzbowymi. Miejsce to znane jest my¶liwym jako teren jesiennych schadzek jeleni. Znajduj± tu obfito¶æ pokarmu i spokój, o który nie³atwo w jesiennym lesie pe³nym grzybiarzy.Za dnia ¶wiadectwem obecno¶ci jeleni s± niezliczone ilo¶ci tropów odbitych w grz±skim pod³o¿u tej spokojnej ostoi. Jednak zobaczyæ jelenia w ¶wietle dnia jest niezwykle trudno, gdy¿ zwierzêta te zaszywaj± siê W nieprzebytym g±szczu. Dopiero noc± i wczesnym ¶witem w ³ozowiskach s³ychaæ tajemnicze stêkania, trzaski ³amanych ga³±zek i dono¶ne, g³êbokie porykiwania, oznajmiaj±ce ¶wiatu, kto obejmuje teren w posiadanie, i ¿e w³a¶nie zacz±³ siê okres godowy - rykowisko. W czêstej o tej porze mgle, g³osy porykuj±cych jeleni nios± siê daleko, a brak widoczno¶ci sprawia, ¿e wydaje siê, i¿ rycz±ce jelenie s± tu¿, tu¿.
Poniewa¿ gêsta mg³a przys³ania³a wszystko, roz³o¿y³em kanapki i termos na masce samochodu, aby zje¶æ ¶niadanie. I wtedy w³a¶nie rozpocz±³ siê jeleni koncert. Rycza³y dwa byki, niezbyt daleko, ale znakomicie zamaskowane otaczaj±c± mg³±, skutecznie uniemo¿liwiaj±c± próby zobaczenia czegokolwiek...
Mg³a nie ustêpowa³a, wiêc nie spieszy³em siê ze ¶niadaniem i pozosta³em przy samochodzie d³u¿ej - w innych okoliczno¶ciach dawno siedzia³bym w czatowni nad brzegiem starorzecza.,. W koñcu ucich³y odg³osy rykowiska, a promienie s³oñca powoli zaczê³y przebijaæ siê przez kurtynê mgie³. Zabra³em z samochodu elementy czatowni i sprzêt fotograficzny i uda³em siê na wcze¶niej wypatrzone miejsce. I wtedy w³a¶nie okaza³o siê, jak± straci³em niepowtarzaln± fotograficzn± okazjê: kiedy rozpocz±³em stawianie czatowni z drewnianych ¿erdzi, k±tem oka dostrzeg³em na niebie cztery du¿e sylwetki, które poczê³y l±dowaæ na stawie - dziesiêæ kroków ode mnie. W pierwszej chwili pomy¶la³em, ¿e to czaple, ale gdy przyjrza³em siê uwa¿niej, okaza³o siê, ¿e to Czarne bociany! Dwa ptaki usiad³y na wodzie, ale kiedy mnie dostrzeg³y, natychmiast poderwa³y siê do lotu p³osz±c pozosta³± Czê¶æ bocianiej spo³eczno¶ci. Gdybym wcze¶niej roz³o¿y³ czatowniê, gdybym ju¿ siedzia³ w jej wnêtrzu, mia³bym stado hajstr na wyci±gniêcie rêki...- nie mog³em od¿a³owaæ utraconej szansy, Kilka dni wcze¶niej mia³em mo¿no¶æ obserwowania sejmiku ich czarno-bia³ych kuzynów.
Nad starorzeczem spêdzi³em dziesi±tki godzin w przeci±gu roku zdarza³y siê niezwyk³e spotkania z czaplami, brod¼cami, zimorodkiem, myszo³owem, a tak¿e z bobruj±cym dzikiem i wieloma innymi zwierzêtami. Czarne bociany jak dot±d po raz drugi siê nic pojawi³y...
W drodze powrotnej do domu postanowi³em jeszcze zatrzymaæ siê w kilku znajomych miejscach ze smutkiem konstatuj±c, ¿e nasze, krótkie lato w³a¶nie dobiega koñca... Po drodze wzd³u¿ lasu widzia³em wrzosowiska, w których wci±¿ uwija³y siê pracowite pszczo³y. Miód wrzosowy uchodzi za jeden z najlepszych, nale¿y te¿ do najdro¿szych. Podobno wzmacnia serce i odporno¶æ organizmu.
Spotka³em te¿ grzyby - te jadalne i te truj±ce; nie jestem pewien, które sprawiaj± mi wiêksz± rado¶æ - muchomory s± wprawdzie niejadalne, ale za to, jaki wspania³y stanowi± obiekt do fotograficznych sesji! Prawdziwki w³a¶ciwie te¿ nie s± gorsze: ich aksamitne kapelusiki wabi± nie tylko niezwyk³± urod±, stanowi± prawdziwy przysmak dla ka¿dego grzybnego smakosza.
Las to nie tylko ostoja zwierz±t, to równie¿ wielka ró¿norodno¶æ wszelkiego rodzaju ro¶lin, w¶ród których drzewa dominuj± wielko¶ci±, lecz przecie¿ nie ilo¶ci±. Nawet w pozornie monotonnych drzewostanach iglastych nie brakuje innych gatunków krzewów, kwiatów, traw i grzybów. Jesieñ nie jest najweselsz± por± roku - jesieñ jest po¿egnaniem lata, ale w³a¶nie jesieni± wystêpuje najwiêksza obfito¶æ owoców lasu. Warto jesieni± las odwiedzaæ, trzeba jednak pamiêtaæ, ¿e te przyrodnicze dobra nic wystêpuj± w nadmiarze. Nie powinno siê te¿ zapominaæ, ¿e lasu nie nale¿y za¶miecaæ.
Moje bardziej udane le¶ne spotkania przedstawiam na za³±czonych zdjêciach.
Gazeta Przyroda Polska, Nr 9 wrzesieñ 2007, W³odzimierz Stachoñ