Largo Winch
Z pAmIęTnIkA nIeGrZeCzNeGo AnIołkA
Jest to film francuski. Na tym w zasadzie mo¿na by skoñczyæ te wywody, ale napiszê jeszcze trochê.
"Largo Winch" jest filmem sensacyjnym, nakrêconym na francusk± mod³ê w stylu francuskich filmów sensacyjnych z lat 70. Czego tu nie ma: jest zabójstwo finansowego potentata, syn wychodz±cy z urkycia, drugi syn wychodz±cy z ukrycia, intrygi, plany zemsty i parê innych rzeczy. Mniej wiêcej "Hrabia Monte Christo" w wydaniu dla ubogich rozumem i duchem.
Co gorsza, film od strony realizacyjnej jest nie lepszy: od, takie dolne stany stanów ¶rednich amerykañskiego kina sensacyjnego, sprzed kilkunastu lat. Obejrzeæ siê da, ale w zasadzie po co... Tytu³owy bohater grany jest przez Tomera Sisleya, ponoæ by³ego modela, co widaæ i czuæ. Facet wygl±da, ale graæ nie potrafi kompletnie. Jest sztywny jakby kij po³kn±³, do tego non stop sprawia wra¿enie, jakby w ka¿dej scenie chcia³ pokazaæ, ¿e ma w nosie ca³± fabu³ê i to co siê wokó³ dzieje.
Drugi plan jest te¿ kiepski, mimo ¿e gra tam sama Kristin Scott Thomas, w roli tyle¿ przerysowanej co niesmacznie zbêdnej dla kariery tej ¶wietnej aktorki. W ogóle prawie ka¿da z postaci filmu zachowuje siê, jakby urwa³a siê z Ksiê¿yca i w ogóle nie wiedzia³a na czym polega ¿ycie na tej planecie. Usta pelne komuna³ów, jakie¶ intrygi szyte grubymi niæmi, przekombinowanie fabu³y - tak mniej wiêcej wygl±da ten film.
Acha - ja mniej wiêcej raz na 2-3 lata trafiam w kinie na jak±¶ francuszczyznê i za ka¿dym razem obiecujê sobie, ¿e to mój ostatni francuski film w ¿yciu. Tym razem a¿ tak ¼le nie by³o, ale i tak nie wiem po co toto obejrza³em.
5/10