Guzikowcy
Z pAmIÄTnIkA nIeGrZeCzNeGo AnIoĹkA
Guzikowcy
reż. Petr Zelenka
A z tego seansu byłem bardzo zadowolony. Konstrukcyjnie, przez podział na epizody, które się łaczą poszczególnymi elementami przypomina trochę "Pulp Fiction" albo "Noc na ziemi". Po "Guzikowcach" nie widać jednak takiej stranności, dbałości o szczegóły i budżetu, jak np. po "PF". Zdjęcia takie sobie, za soundtrack służyły przeważnie piosenki a'la polska Pidżama Porno itd. Niemal offowe wykonanie filmu niewiele jednak w tym wypadku psuje. Film broni się zabawnym scenariuszem, każda z historii jest też na swój sposób oryginalna i niegłupia. Jest trochę czarnego humoru, ale przede wszystkim mnóstwo humoru absurdalnego. Generalnie odniosłem wrażenie, że Zelenka & friends pisząc scenariusz musieli nieźle smażyć. W trzeźwo myślącym umysle takie historie nie mogą się zrodzić.
Czego się nie udało reżyserowi osiągnąć, a co - wydaje mi się - próbował osiągnąć, to tego, żeby poszczególne historie łączyły się w całość. Historie łączyły się nieporadnie, a morał płynący z całości był wymuszony (o ile w ogóle był), ale poszczególne historie znajdowały się w polu oddziaływania bardzo nietypowego humoru, zaskakiwały oryginalnością, świeżością i można uznać, że to sprowadza je wszystkie do wspólnego mianownika, w miarę spójnego tworu filmowego. Nawet taka najprostsza z historii, o wystrzeliwaniu nasienia w kosmos, zaskakiwała ciekawą puentą. Świetna, zabawna historia o bombardowaniu Kokury, znakomita o nawykach cywilizacyjnych... zresztą długo by wymieniać - każda miała w sobie coś ciekawego.
Zabawne, ciekawe i bardzo na luzie kino.
