Czy nasze owoce i warzywa są skażone?
Z pAmIÄTnIkA nIeGrZeCzNeGo AnIoĹkA
Rosjanie uważają, że polski system .kontroli jakości żywności nie gwarantuje bezpieczeństwa produktów pochodzenia roślinnego eksportowanych na rosyjski rynek. Zdaniem Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego nasze produkty pochodzenia roślinnego zawierają pestycydy, azotany i sole metali ciężkich w stężeniu przekraczającym normy dopuszczalne zgodnie z rosyjskim ustawodawstwem. Te produkty docierają do Rosji via Litwa, Łotwa i Czechy, po wprowadzeniu przez stronę rosyjską w listopadzie 2005 roku zakazu importu mięsa, owoców i warzyw z Polski.Zdaniem Moskwy, niektóre polskie województwa w ogóle nie kontrolują tej produkcji pod kątem pozostałości pestycydów i innych szkodliwych substancji. "Jeśli Polska w dalszym ciągu będzie naruszać rosyjskie normy fitosanitarne, eksportując przez kraje trzecie niebezpieczne dla zdrowia Rosjan warzywa i owoce, wprowadzimy czasowe ograniczenia na polski import"- stwierdził w pierwszych dniach września br Aleksiej Aleksiejenko, rzecznik prasowy Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego (Rosssielchoznadzor).
Był to komentarz do wydanego w tym samym dniu komunikatu rosyjskich służb mówiący o tym, iż w okresie między 1 stycznia a 10 sierpnia 2007 r w kilkudziesięciu partiach jabłek, kapusty pekińskiej, białej kapusty, papryki, marchwi i pomidorów wyhodowanych w Polsce, a dostarczonych do Rosji przez terytorium Litwy wykryto pestycydy, azotany i sole metali ciężkich w stężeniach przekraczających rosyjskie normy. Komunikat przypomina także, że po tym jak instytucja ta wyraziła brak zaufania dla polskiej służby ochrony roślin, instytucja ta nie ma prawa wydawania certyfikatów potwierdzających, że w produktach tych nie ma szkodliwych substancji. Obowiązek taki wzięły na siebie- stwierdza wspomniany komunikat- odpowiednie służby Litwy, Łotwy i Czech.
Rosjanie wyrażają także zdziwienie faktem, iż "kierownictwo generalnej dyrekcji ds. ochrony zdrowia i obrony konsumentów komisji Europejskiej nie widzi żadnych podstaw dla wprowadzenia ze strony Rosji embarga na import polskich warzyw i owoców- gdyż jak-uważają Europejczycy-produkcja ta odpowiada wszelkim obowiązującym w UE normom". Rosjanie zauważają także, że " europejskie normy dopuszczają wyższe stężenie szkodliwych substancji niż normy rosyjskie".
Dlaczego strona rosyjska podnosi ten problem? Czy rzeczywiście chodzi tylko
o niezgodność norm europejskich z rosyjskimi czy jest to zwyczajny, kolejny już pretekst, aby delikatnie mówiąc dokuczyć Warszawie?
Wszystko wskazuje na to, że raczej to drugie. Unijne normy obowiązują także
w innych krajach europejskich, z których Rosja sprowadza warzywa i owoce, a jakoś nie słychać, aby Rosjanie protestowali przeciwko produktom tych krajów. Mało tego, Rosjanie na 13 września zapowiedzieli spotkanie w tej sprawie w Wilnie wiceszefa Federalnej Służby Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego z polskim i litewskim ministrem rolnictwa. Kto zna dobrze rosyjskie zwyczaje dyplomatyczne ten z całym przekonaniem może stwierdzić, że nie o warzywa i certyfikaty tu chodzi lecz o politykę. Rosjanie będą zapewne chcieli zachować pozory rozmów roboczych, ale wszystko wskazu-
je raczej na to, że będzie to coś w rodzaju kolejnej zasłony dymnej w stylu-myśmy chcieli z Polakami rozmawiać, ale oni ciągle i z uporem obstają przy swoim, pozostając głusi na wszelkie argumenty... Nasze Ministerstwo Rolnictwa w wydanym oświadczeniu podkreśliło, iż nie podziela poglądu Rosjan i wyjaśnia, że nadzór nad stosowaniem środków ochrony roślin w produkcji roślinnej prowadzi państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa. Obejmuje on kontrole obrotu takimi środkami, nadzór nad ich stosowaniem i badanie płodów rolnych pod kątem pozostałości tych środków zgodnie z polskim i unijnym prawem w ramach
tej kontroli, wyjaśnia nasz resort rolnictwa, corocznie pobieranych jest ok. 2500 prób, które poddawane są analizom na obecność pozostałości około 160 substancji aktywnych.
Najwyższe dopuszczalne poziomy pozostałości środków ochrony roślin (NDP) są jednolite we wszystkich państwach członkowskich Unii Europejskiej, a ich wartości zostały opracowane na podstawie wyników badań naukowych Ich podstawowym kryterium jest zapewnienie bezpieczeństwa konsumenta. Odnosząc się do zarzutów strony rosyjskiej, Ministerstwo zwraca uwagę, że tamtejsze normy dotyczące pozostałości środków ochrony roślin w płodach rolnych nie są spójne z wymaganiami stawianymi w tym zakresie w Unii Europejskiej. Zdaniem naszego resortu, w tym właśnie,a nie w złej praktyce rolnej stosowanej przez polskich producentów lub niewłaściwym nadzorem nad stosowaniem środków ochrony roślin, tkwi sedno sprawy i stąd wynikają problemy. Polskie warzywa i owoce są bezpieczne dla konsumentów- stwierdza komunikat naszego Ministerstwa Rolnictwa.
Trudno przewidzieć jak się zakończy ten spór, i czy nie grozi nam otwarcie kolejnego frontu tym razem warzywno-owocowego zwłaszcza, że podmiotem sporu stała się również Litwa, a strona rosyjska już w marcu ostrzegła, że może ograniczyć, również import produktów pochodzenia roślinnego także z Litwy, gdyż to właśnie z tego kraju próbuje się wwozić rzekomo skażone owoce i warzywa z Polski.
Gazeta Eksport & Import.pl, Nr 10 (22) 2007