Bojówki zabijają wrogów Kremla
Z pAmIÄTnIkA nIeGrZeCzNeGo AnIoĹkA
W piątkowej prasie – „Gazecie Wyborczej” ukazał się artykuł (zamieszczam go w całości poniżej).Czytałem ten artykuł z „Nowaja Gazieta”. Moim zdaniem jest całkiem możliwe istnienie takich bojówek w Rosji… A co wy na ten temat sądzicie? Czy we współczesnej Rosji istnieją „szwadrony śmierci”? Zapraszam do dyskusji!
Czy rosyjskie służby specjalne stworzyły sieć tajnych bojówek, które likwidują ludzi niewygodnych dla władzy? - pyta moskiewska "Nowaja Gazieta"
Dziennikarze tej znanej gazety prowadzą śledztwo w sprawie morderstwa swej koleżanki Anny Politkowskiej. Pismo stawia liczne pytania, władze milczą.
"Nowaja" opublikowała obszerne fragmenty tajnej instrukcji na temat organizowania tajnych oddziałów podpisanej ponoć jeszcze w początkach lat 90. przez jednego z komendantów milicyjnego Wydziału ds. Walki z Przestępczością płk. Siergieja Seliwerstowa.
- Spore cytaty z tego dokumentu drukowałem już pięć lat temu w "Moskiewskich Nowostiach". Wtedy wielu czytelników przyjęło ten tekst jako political fiction - mówi Igor Korolkow, dziennikarz "Nowej Gaziety". - Teraz postanowiliśmy wrócić do tej instrukcji, bo prowadząc śledztwo w sprawie śmierci Anny i analizując przypadki różnych zabójstw w ostatnich latach, doszliśmy do wniosku, że opisane w dokumencie wytyczne dotyczące stworzenia tajnych oddziałów specjalnych mogły zostać zrealizowane.
W skierowanej do dowódców rosyjskiej milicji 70-stronicowej instrukcji jej autorzy ostrzegają, że przeciw państwu występują "dobrze zorganizowane struktury wsparte przez rozwijający się nielegalny biznes i skorumpowanych urzędników". Wobec tego "niezbędne jest stworzenie struktury wykorzystującej techniki wywiadowcze, agenturalne, która miałaby możliwość rozwiązywania problemów wynikających z tych negatywnych zjawisk".
Dalej w instrukcji: "Powstaje więc specjalny, tajny oddział, należy też stworzyć regionalne grupy bojowo-operacyjne, które mogłyby działać pod płaszczykiem organizacji społecznych, takich jak na przykład Stowarzyszenie Weteranów Oddziałów Specjalnych Rosji".
Dokument określa, jakimi metodami mogą się posługiwać tajne oddziały: - "W przypadkach, kiedy jest to absolutnie niezbędne, oddział nielegalnego zwiadu może być wykorzystany do neutralizacji lub fizycznej likwidacji dowódców lub aktywnych członków grup terrorystycznych, wywiadowczych, dywersyjnych".
- O istnieniu jednej takiej grupy operacyjno-bojowej opinia publiczna dowiedziała się dziewięć lat temu. Chodzi o tak zwany Wydział Rozpracowywania Organizacji Przestępczych, który wcale nie zajmował się terrorystami - przypomina Korolkow.
W 1998 r. pięciu oficerów Federalnej Służby Bezpieczeństwa oddelegowanych do Wydziału, wśród nich zamordowany niedawno w Londynie Aleksander Litwinienko, zwołało konferencję prasową, by poinformować dziennikarzy, że dowódcy kazali im zamordować miliardera Borysa Bierezowskiego. W Moskwie wielu ludzi jest przekonanych, że była to prowokacja zorganizowana przez samego Bierezowskiego. Wydział Rozpracowywania Organizacji Przestępczych został jednak zaraz po tym spotkaniu z prasą rozwiązany, a dyrektor FSB Nikołaj Kowalow stracił stanowisko.
Potwierdzeniem tezy o tym, że tajne oddziały rzeczywiście mogły powstać, mogą być fakty, które wypłynęły w trakcie procesu grupy oficerów pułku zwiadowczego wojsk desantowych oskarżonych o zamordowanie w 1994 r. Dmitrija Chołodowa, dziennikarza "Moskiewskiego Komsomolca".
Świadkowie i oskarżeni wygadali się na sali sądowej, że jeden z oficerów ich jednostki został wysłany do Gruzji, by tam zabił gruzińskiego pilota, który w czasie wojny domowej w Abchazji zbombardował statek z cywilami. Inny oficer - jak zeznali uczestnicy rozprawy - miał podłożyć minę pod samochód rosyjskiego wiceministra finansów.
"Zastanawiające jest, że sąd i prokuratura przeszły do porządku dziennego nad rewelacjami zawartymi w złożonych pod przysięgą zeznaniach zawodowych oficerów. Nikt nie wszczął śledztwa w tych sprawach, nie próbował niczego wyjaśnić" - piszą dziennikarze "Nowej Gazety".
Proces oficerów oskarżonych o zamordowanie Chołodowa zakończył się ich uniewinnieniem.
- Świadectw tego, że w Rosji mogą istnieć tajne formacje, jest wiele. Choćby to, że we Władywostoku, w Nachodce, w Kaliningradzie działały i zabijały przestępców i przedsiębiorców uzbrojone, znakomicie wyposażone, złożone z byłych specnazowców bandy, którymi kierowali czynni oficerowie służb specjalnych - opowiada Korolkow. - O ich istnieniu dowiedzieliśmy się, kiedy na trop tych ludzi natrafiali milicjanci. Ale te śledztwa kończyły się za każdym razem tak samo - albo ukaraniem, albo tajemniczą śmiercią prowadzących dochodzenie milicjantów.
Dziennikarz dodaje: - Annie Politkowskiej grozili śmiercią członkowie różnych organizacji weteranów oddziałów specjalnych. Wśród tych, którzy mogą być zamieszani w otrucie Litwinienki, wymienia się fundację weteranów służb specjalnych Honor i Godność. A w dokumencie, który opisaliśmy, mowa jest o tym, że tajne oddziały specjalne powinny działać pod przykrywką takich właśnie organizacji.
źródło: Gazeta Wyborcza, autor: Wacław Radziwinowicz
No i jak zwykle parę linków:
Nowaja Gazieta: http://novayagazeta.ru/
Gazeta Wyborcza: http://www.gazeta.pl